piątek, 2 listopada 2012

Ikkyosai

Podczas gdy Polacy tradycyjnie masowo odwiedzają groby podczas Wszystkich Świętych, w pierwszy weekend listopada na uniwersytecie Hitotsubashi odbywa się święto, nazywane Ikkyosai (jap. 一橋祭). Jest to inne odczytanie znaków 一橋、które składają się na nazwę mojego uniwersytetu. Dosłownie oznacza to "jeden most", ale nazwa ta nie ma większego znaczenia, niż zwyczajowe. Nie odnalazłam również historii Ikkyosai, ale praktycznie każdy ważniejszy uniwersytet ma swoje święto. Związek Hitotsubashi z miastem Kunitachi, w którym się znajduje, zawsze był ścisły, dlatego podczas 3-dniowego święta bawią się nie tylko studenci, ale także mieszkańcy, którzy również wystawiają swoje stoiska, głównie z jedzeniem wszelkiego rodzaju.
Mając na uwadze fakt, że w Japonii tłok jest zjawiskiem powszechnym, a podczas weekendu ruch jeszcze bardziej się nasili, wczesnym rankiem wybraliśmy się małą grupą na pierwszy dzień zabawy. Stoiska dopiero się rozstawiały, studenci japońscy i zagraniczni rozgrzewali kuchenki i szykowali potrawy z całego świata: tajwańska bubble tea, koreańskie ostre kimchi, chińskie pierożki gyoza, mogolskie specjały, nawet niemieckie frankfurterki (choć kolega z Niemiec aż się wzdrygnął na widok spalonych na węgiel kiełbasek, które nie były godne niemieckiej nazwy....). Wielu znajomych zagranicznych studentów pomagało w przygotowaniach dań ze swojego kraju. Sama mogłabym wziąć czynny udział, niestety jestem jedyną Polką na całym uniwersytecie, więc raczej byłabym osamotniona w swoich działaniach....
Podczas jednego z ważniejszych wydarzeń w roku na Uniwersytecie Hitotsubashi swoje osiągnięcia prezentują również uczelniane kółka zainteresowań. Tak więc obejrzałam show tańca brzucha, poczułam się jak za dawnych lat w Spoko kibicując grupie tanecznej Cherish (swoją drogą są naprawdę dobrzy, powinniśmy się uczyć od Japończyków jak się tańczy!) i posłuchałam zawodzenia zespołu muzycznego. Dla dzieci były również zabawy w postaci malowania twarzy, a dla studentów ciekawe wykłady o japońskiej kulturze. Jutro odbędzie się wyczekiwany przez wszystkich konkurs piękności, Miss Hitotsubashi (na który zresztą wszyscy oczekiwali mojej kandydatury, ale jako że jednym z uczestników jest mężczyzna, raczej nie można traktować tego konkursu poważnie...).
 Szyld nad wejściem na Kampus Wschodni.
 Witamy na Ikkyosai!
 Tajwańskie stoisko z bubble tea, mleczną herbatą z żelkami z tapioki: moje śniadanie! Słodkie i pożywne ;)
 Skorupiak z grilla na dzień dobry.
 Dania kuchni koreańskiej (za którą swoją drogą nie przepadam, bo jest ostra i wręcz ocieka czosnkiem i przyprawą, której zapachu nie mogę pozbyć się ze swojej lodówki od miesiąca!!!)
 Irisz, pochodząca z Węgier, została zatrudniona na stoisku szwedzkim ;)
 Scena główna.
 Stoiska porozstawiane są na terenie całego kampusu.
 Symbol tegorocznego święta, postawiony w miejscu, gdzie zwykle znajduje się staw. Jednak ponieważ w ubiegłych latach studenci miewali zwyczaj kąpieli (umyślnie lub nie) w zimnej wodzie, od pewnego czasu na 3 dni święta spuszcza się wodę ze zbiornika.
Oraz pamiątkowe zdjęcie z tancerkami tańca brzucha :D

Ikkyosai potrwa jeszcze 2 dni. Moje ogólne wrażenie jest bardzo pozytywne: dużo ciekawych wydarzeń, w które aktywnie angażują się zarówno studenci japońscy i zagraniczni, a także mieszkańcy Kunitachi. Gości dużo, a tłok jak na zielonogórskim Winobraniu. No właśnie: może stoiska z jedzeniem może różnią się potrawami, a twarze odwiedzających kolorem skóry, ale ostatecznie każde święto tego typu ma podobną atmosferę i sprowadza się do tego samego: aby się dobrze bawić. Dlatego z jednej strony smucąc się, że po raz pierwszy nie mogę tradycyjnie zapalić świeczki na polskich grobach, mieszkańcom Kunitachi i znajomym z akademika życzę dobrej zabawy podczas Ikkyosai!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz