czwartek, 27 września 2012

Witaj świecie!

No więc jestem w Tokio! Tak jak sobie wymarzyłam, spędzę rok w stolicy Japonii, mieście, które jest tak wielkie, że trudno je nazwać miastem, tak różnym i tętniącym życiem, że zapiera dech w piersiach.... Można tu zarówno zachwycić się, zachłysnąć kolorami, neonami, zapachami, jak i przerazić i poczuć zagubionym i malutkim wśród bezimiennego tłumu na dworcach i ulicach.
Pierwsze dni były ciężkie. Choć już raz tu byłam, nagle wszystko stało się obce, niefajne, nic mnie nie cieszyło, nawet onigiri kupione w conbini było niesmaczne... Potem zaczęło się narzekanie, że akademik nie taki, że ludzie dziwni, uniwersytet beznadziejny, zajęcia nudne, wszystko załatwiaj sama, wypisuj formularze po japońsku, lataj, biegaj, wytężaj umysł, no i jet lag. Naprawdę chciałam wracać do domu! I co mi w ogóle do głowy przyszło, żeby jechać tak daleko i to na rok! Ale z upływem czasu, jak to zwykle bywa, wszystko staje się coraz bardziej jasne i oswojone, więc i ja się uspokoiłam. No i mam internet, to w końcu okno na świat i najważniejszy kontakt z Wami :)
Następne zadanie: kupić rower! Tu wszyscy jeżdżą rowerami. Transport jest strasznie drogi, odległości za duże, żeby iść pieszo, a kupno roweru, nawet nowego, zwraca się po miesiącu, licząc ceny biletów.
Umieszczam pierwsze zdjęcia i koniec na dziś. Obiecuję sukcesywnie rozwijać bloga. Trzymajcie kciuki!

 mój pokój! ciasny, ale własny :)
 bardzo malutka restauracyjka japońska. menu jest napisane u góry po japońsku, jak się nie zna znaków to ciężko coś zamówić!

 obiadek! makaron udon. smakuje trochę jak rosół :)
 dworzec shinjuku
 shinjuku, gwarna i rozrywkowa dzielnica Tokio




no i oczywiście kolacja z Adachim :) tofu, małże i ryby

1 komentarz:

  1. Barbra, uwielbiam japońskie jedzenie, wrzucaj zdjęcia i udanego pobytu! :*

    OdpowiedzUsuń